O nas

Moje zdjęcie
Cały kraj! Rozsypane wszędzie, Poland
Bloga prowadzi sześć wspaniałych dziewczyn, które piszą opowiadania i historyjki. Mają wspólne zainteresowania: mangę i anime. Dzięki jednej z nich się poznałyśmy, tą mangą jest "Skip Beat!". Dużo jej zawdzięczamy i bardzo ją lubimy. To my: - Ognista, - Karmel, - Kahowska, - _xXx_, - Ciekawostki, - Taka Sobie.

piątek, 26 października 2012

Nieznane drogi i kroczące ku nim przeznaczenie… Część druga.

Kyoko, jak tylko zobaczyła sensei'a nie mogła się powstrzymać, od zawołania do niego "tato", ale nagle się zreflektowała. Pomyślała, że może pozwoliła sobie za dużo. Chciała jednak, aby Ku wiedział, iż ona pamięta o ich wspólnym postanowieniu, by nie zrywać tej więzi "ojciec-dziecko" jakim się związali gdy grała jego syna Kuona.
- Kyoko jak dobrze cię widzieć - Ku widział, że jest z nią coś nie tak, ale nie skomentował tego.
- U mnie wszystko dobrze naprawdę, a teraz jeszcze dostałam taką rolę. Jestem szczęśliwa i już się nie mogę doczekać pracy - Kyoko zacisnęła dłoń w pięść na znak, że da z siebie wszystko i uśmiechnęła się szeroko. Ku zaśmiał się na te słowa i jej postawę.
- Oczywiście, wiem że sobie poradzisz - odpowiedział czochrając jej włosy.
- Sensei nie rób tak - zaczeła się śmiać. Ku wyczuł, że w końcu zaczęła się zachowywać swobodnie. Nagle zobaczył Rena, jak szedł w ich stronę.
- Witaj Ren - powiedział, wyciągając do niego rękę - słyszałem, że Dark Moon odniosło niemały sukces. Cieszę się - dodał. Ren tylko pokiwał głową. Spojrzał na Kyoko stojącą obok Ku i wyczuł iż ona, jakby starała się ukryć za nim. Możliwe, że szukała u niego jakby ochrony. Ren się wkurzył, ale nic nie powiedział.
- To może teraz zapoznajmy się wszyscy i omówmy wszelkie aspekty dotyczące projektu - powiedział Ku.
I tak mijał im dzień za dniem. Spokojne rozmowy lub burzliwe dyskusje, co do zmian. Pierwsze próby zaczęły się zaraz po tygodniu, a następnie rozpoczęły się pierwsze ujęcia i zdjęcia do filmu. Spokojnie i bez nerwów przychodziły również rozmowy Kyoko z Renem, choć za każdym razem, gdy go widziała jej serce zaczynało bić szybciej, a jej uczucia pogłębiały się. Bolało, ale musiała udawać, że nic jej nie jest.  Każde ich spotkanie wyglądało tak samo. Zwykłe rozmowy dotyczące ról lub zmian, jednakże zmieniło się jedno, Kyoko przestała spędzać czas na zwykłych rozmowach lub żartach. Czasem zdarzało jej się pożartować z Yahiro-sanem, ale unikała tego typu sytuacji w stosunku do Rena. Codziennie też myślała o tym co mówił jej tamtego dnia Reino i reakcje Tsurugi na jego słowa. Powoli zaczęła się przekonywać do tego że Ren i Corn, którego znała, mógł być tą samą osobą, choć nie chciała, aby tak było. Któregoś dnia jednak nastąpiło coś, co tylko upewnił ją w tym, iż Ren może być jej przyjacielem z dzieciństwa, Corn'em. Wstała rano jak zwykle i po wzięciu prysznica oraz zjedzeniu śniadania, postanowiła wyjść na spacer, aby zająć czymś czas, zanim uda się na plan zdjęciowy. Wiedziała, gdzie idzie, ponieważ odkąd postanowiła unikać Tsurugi-sana, często udawała się na samotne spacery po mieście. Język to też nie był problem. Stała właśnie przy jednym ze skrzyżowań, gdy nagle zobaczyła w jednym z samochodów sensei'a wraz z piękną kobietą.
- Czyli to musi być jego żona i matka Kuona, o której mi tyle mówił - szepnęła do siebie. Nie przejęłaby się tym, gdyby nie fakt, iż zobaczyła też nimi Tsurugę-sana, ale w innym kolorze włosów. Samego Ren'a poznała by wszędzie, ale ten kolor tak do niego pasował. Jasne włosy mieniły się niczym złoto w promieniach słońca. Kyoko pomyślała w tym momencie, jak on bardzo przypomina Corn'a, ale jakoś nie chciała tego dopuścić do rozumu. Jakaś nie znana jej siła popchnęła ją ku kierunkowi, w jakim pojechał samochód. Szła szybko, aby nie stracić tamtych z oczu. W końcu po jakiejś pół godzinie doszła do jakiegoś pięknego domu w białym kolorze. Niestety, za bramę się raczej dostać już nie mogła, ale coś jej mówiło, że to ważne miejsce i ważne jest też to, aby ona się tam dostała. Tym razem jednak zrezygnowała. Odeszła szybko spod bramy tej pięknej rezydencji. Wróciła do hotelu, w którym to czekało już kilka osób. Podeszła do nich, aby się przywitać. Później już nawet nie zwracała uwagi na otoczenie. Ważne, aby zagrała swoje kwestie i szybko chciała udać się do swojego pokoju. Bała się, że nie wytrzyma i zacznie wypytywać Tsurugę-sana o to całe zajście z rana. Bała się też, że Ren jednak jest tym Corn'em i mimo szoku, wciąż nie chciała w to wierzyć.  Co jeśli okaże się, iż moje przypuszczenia są prawdą? Ech... Nie chciałam tego, ale z drugiej strony, jeśli to prawda, to dlaczego Tsuruga-san mi o tym nie powiedział wcześniej? Dlaczego ukrywał przede mną fakt, iż się poznaliśmy wcześniej? Dlaczego nie chciał mi powiedzieć prawdy, skoro doskonale wiedział, że tęsknie za Corn'em... Te i inne jeszcze pytania, wciąż i wciąz kręciły się w głowie Kyoko, a że nie patrzyła, dokąd idzie wpadła z impetem na osobę, której jak najbardziej chciała uniknąć.
- Mogami-san wszystko dobrze? - zapytał Ren otrzymując dziewczynę, aby nie upadła.
- Nie nic mi nie jest. Dziękuje - odpowiedziała lekko zażenowana faktem, iż to właśnie on jej pomógł.
- Czy możemy chwilę porozmawiać? - zapytał, gdy już się uspokoiła i spokojnie na niego spojrzała.
- A czy coś się stało? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Nie chciała zostawać z nim sama, ale skoro nawet Tsuruga-san zauważył, że ona go unika, to nie miała zbytnio wyjścia, niż się zgodzić.
- Chodzi o dość ważną sprawę.
Kyoko skinęła głową, że się zgadza. Poszli więc razem do jej pokoju. Przez chwilę zastanowiła się, dlaczego właśnie w jej pokoju, ale zdążyła się zorientować, że tylko w jej pokoju nikt im nie przeszkodzi. W końcu doszli do pokoju Kyoko i weszli. Ren spoglądał na dziewczynę i widział jej leciutko zdenerwowane ruchy.
- A więc Tsuruga-san, o czym chciałeś porozmawiać? - zapytała nie patrząc na niego.
- Widzisz, chodzi mi o twoje zachowanie wobec mojej osoby, czyżbym zrobił coś, co cię do mnie zraziło? - zapytał łagodnym tonem. Usiadł na jednym foteli i spoglądał na Kyoko.
- Jak to? Tsuruga-san nie powinieneś myśleć w ten sposób - odpowiedziała podając mu herbatę i sama siadając na łóżku. Była w lekkim oddaleniu.
- Zauważyłem, że ty już nie rozmawiasz ze mną jak zawsze i jedynie zwracasz się do mnie tylko w kwestiach naszych wspólnych scen i jak sama wiesz, zdjęcia do filmu kończą się już w tym miesiącu - dodał, by zobaczyć jej reakcję.
Jakby się lekko wzdrygnęła, ale nic nie powiedziała. Spojrzała na widok za oknem.
- Chciałbym wiedzieć, dlaczego się tak zachowujesz... - powiedział, a nie zapytał.
- Nie musisz się przejmować Tsuruga-san, ponieważ nic się nie dzieje. W dodatku wcale nie zachowuje się dziwnie, po prostu mam sporo pracy - próbowała się jakoś wywinąć od prawdziwej odpowiedzi. Nie mogła mu powiedzieć, iż uczucia wzbierają w niej na sam jego widok. Zakochała się w nim jak idiotka, ale nie chciałaby, aby to kolidowało z pracą aktorki. Przede wszystkim najbardziej bała się jego odrzucenia.
- Mogami-san proszę, nie ukrywaj niczego przede mną, przecież wiesz, jak czasem potrafisz wpadać w kłopoty, a ja bym nie chciał, aby coś ci się stało - łagodny ton jego głosu sprawiał Kyoko przyjemność, ale też i ból.
- Proszę, nie bądź dla mnie taki miły Tsuruga-san. Ja wciąż się zastanawiam nad tym co powiedział Reino z Vie Ghoul - powiedziała, wciąż na niego nie patrząc.
Ren wzdrygnął się na te słowa, ponieważ nie miał żadnego zamiaru jej mówić o tym, iż to właśnie on jest tym "Corn'em", którego pamiętała. Wolał zostawić tę informacje dla siebie. Jednakże tak jawne odrzucenie jego pomocy z jej strony trochę go zdenerwowało. Uśmiechnął się tym swoim olśniewającym uśmiechem. Kyoko od razu wyczuła, że jest zły. Spojrzała na niego i ujrzała to, czego się spodziewała. Ten jego słynny uśmiech, pod którym ukrywał złość. Ren wstał i podszedł do niej.
- A więc panienka nie potrzebuje już rad starszego i doświadczonego sempai'a tak?
Słyszała lekki sarkazm w jego głosie. Poczuła strach.
- Nie chodzi o to Tsuruga-san. Raczej o to, iż nie chciałam ci przeszkadzać, gdy jesteś tak zajęty i w końcu ja też powinnam stać się bardziej samodzielna prawda? - spojrzała na niego z lekkim strachem w oczach i ledwo ukrytym bólem. Ren zauważył jednak te uczucia jakie skrywała."-Czyżby czuła coś do mnie? Coś więcej niż tylko szacunek?" - pomyślał, gdy tylko ujrzał jej skrywane uczucia. Nie chciał naciskać, ale wkurzało go jej zachowanie. Podszedł do niej bliżej i pochylił się nad nią.
- A może jednak powiesz mi, co się ostatnio z tobą dzieje Mogami-san? - pochylił się jeszcze bardziej.
Kyoko nie była w stanie się ruszyć, ponieważ zapatrzona w jego oczy czuła się jakby jego wzrok uwięził ją i nie chciał puścić. Nie czuła się zbyt bezpiecznie w tej sytuacji.
- Tsuruga-san mógłbyś mi powiedzieć proszę, co masz na myśli poprzez moje dziwne w twoim mniemaniu zachowanie? -Kyoko starała się, jak najszybciej uwolnić z tego więzienia, jakim był jego wzrok.
- Ciągle unikasz rozmów ze mną. Czy to trochę nie dziwne? - usłyszała nutkę gniewu w jego głosie.
Nie wiedząc co na to odpowiedzieć, odwróciła się i powiedziała:
- Chcę zostać sama.
- Dlaczego?
- Nieważne. Chce zostać sama. Czy możesz zatem wyjść, Tsuruga-san?
- Nie wyjdę dopóki mi nie wytłumaczysz, dlaczego się tak zachowujesz - powiedział zły.
- Dlaczego się tak zachowuje? Jak myślisz, co cały czas czuję, kiedy z tobą przebywam? Czuję, jak serce podskakuje mi jak zając lub galopuje jak koń. W dodatku ciągle mam nadzieję, że to co powiedział ten głupi Bigl jest i prawdą, i nie prawdą, ale dlaczego niby miałby mieć rację, co? Przecież to i tak wyszło by na jaw, chyba że byleś kimś innym. Ciągle się boję, że okłamujesz mnie przez cały ten czas i wciąż mam nadzieję, że sam mi to wszystko wytłumaczysz, Tsuruga-san - powiedziała przez łzy.
- Nawet jeśli byłbym "Corn'em", to co by ci to zmieniło?
- Jak to co? Przecież przez cały ten czas martwiłam się i starałam się wierzyć, że któregoś dnia, gdy znów się spotkamy, będzie kimś wspanialszym niż był i że nigdy mnie nie zapomniał, mimo że spędziliśmy razem tylko kilka dni. "Corn" był moim jedynym, prawdziwym przyjacielem. Ja nie miałam nikogo w swoim życiu tak ważnego jak on.
- Wybacz zatem, że nie spełniam twoich oczekiwań - wyszedł trzaskając drzwiami.
Kyoko, jak tylko wyszedł, zamknęła drzwi i rzuciła się na łóżko z płaczem.
- Nie mogę tak dłużej... Powinnam uciec od niego - wyszeptała przez łzy.
Kiedy w końcu skończyły się zdjęcia do filmu i odbyło się przyjęcie, na którym pojawiło się sporo osobistości, Kyoko udało się go uniknąć. Nie chciała widzieć Tsurugi-san'a.
Wrócili do kraju. Bardzo szybko załatwiła w tajemnicy przed Tsurugą-san'em swoje odejście. Takarada nie był zadowolony z jej decyzji, ale tak naprawdę wiedział już od początku o uczuciach Kyoko do Rena i odwrotnie.
- Nie powinnaś tak po prostu odchodzić. Dam ci urlop pojedź gdzieś, wypocznij, a potem wróć do nas - Kyoko nie chciała się na to zgodzić, ale Takarada w końcu ją przekonał.
Zebrała wszystkie swoje rzeczy i wyjechała. Wróciła do swojego domu. "Swojego" to za dużo powiedziane, ale nie miała innego. Zamieszkała w małym hoteliku w swoim rodzinnym mieście. Nie chciała pokazywac się na oczy rodzinie Shotaro. Możliwe, że znienawidzili ją lub nie chcą mieć z nią nic wspólnego. Codziennie zachodziła jednak nad rzekę. Do jej ukochanego miejsca. Siadała na jednym z kamieni i spoglądała w wode. Czuła się w tym otoczeniu spokojnie, ale jednocześnie bolesne wspomnienia wciąż ją dręczyły. Nie wiedziała co ma zrobić. Czy wrócić do LME, czy jednak zostawić to za sobą i odejść gdzieś, gdzie w końcu będzie szczęśliwa. Zostawiając firmę wiedziała, jak wiele traci, poniewaz dzięki zostaniu aktorką była w stanie odkryć samą siebie. Czuła żal, ale nie chciała popełniać drugi raz błędów związanych z miłością. Tsuruga-san był osobą, która wprawiała jej serce w drżenie. Czuła jednak, że okłamuje ją, a ona nie chciała być oszukiwana. Po tym co powiedział jej tamtego dnia w jej pokoju, miała już pewność, że jest "Corn'em", którego poznała właśnie tutaj nad tą rzeką. Była zła na niego za to, że jej o tym nie powiedział. Nie chciała już więcej widzieć jego twarzy. W końcu postanowiła, że nie wróci już do LME i najzwyczajniej w świecie zostawi tamten świat. Nie wiedziała jednak, że Takarada tak łatwo jej nie wypuści zwłaszcza, że rozmawiał już z Ku i obaj postanowili ją sprowadzić z powrotem.
Minął miesiąc odkąd wróciła. Zaczęła pracować w jednym ze sklepów. Udało się jej w końcu ułożyć życie. Widziała, że film, w którym grała, był znany w całym kraju jak i za granicą. Cieszył ja ten sukces mimo, że ludzie jej nie rozpoznawali. Teraz ważne jest, aby mogła żyć. normalnie.
Tymczasem w LME Takarada miał częste spotkania z Renem.
- Uważasz, że to moja wina, iż ona odeszła?
- Tak Ren. Wina jest twoja, ponieważ nie chciałeś jej powiedzieć prawdy, a tyle tylko wystarczyło. Wiesz?
- Nie wiesz co mówisz szefie, ona nie może być dla mnie kimś więcej.
- Ren kiedy ty się w końcu obudzisz, co? Właśnie straciłeś jedyną cholerną szanse na to, aby się w końcu wyzwolić z tej ciemności jaką jest twoja przeszłość, ale nie, ty musiałeś sobie odpuścić i to jeszcze taką dziewczynę jak ona, prawda? Kurczę mam ochotę cię zlać jak małe dziecko.
- Szefie. Proszę, powiedz mi, gdzie ona jest, a sprowadzę ją z powrotem.
- Nie Ren, to ona wybrała, a zresztą wydaje mi się, że gdyby ciebie zobaczyła, to uciekłaby jeszcze dalej.
- Jeszcze dalej? Co masz na myśli?
- Nieważne Ren, to już nieważne. Ty straciłeś już szanse, więc daj jej już spokój. - Takarada spojrzał na niego i pokręcił głową.
- Mam nadzieję na jedną rzecz, że będziesz tego poważnie żałował - gdy to powiedział zobaczył na twarzy Ren'a niepokój i smutek.
- Dobra szefie, ja już muszę iść - Tsuruga wstał i odszedł do wyjścia nie odwracając się ani razu.
Miał nadzieję, że Kyoko wróci, nawet jeśli znienawidziła go za to, że ukrywał przed nią ten fakt. Nie chciał, aby dowiedziała się o jego przeszłości. Nie mógł sobie na to pozwolić. Jeśli jednak ona nie wróci, to on ją znajdzie i sprowadzi ją z powrotem
********************
Hejka dobre duszki! Wiem, wiem długo czekaliście na ten rozdział, ale miałam taką blokadę, że nie ma przebacz. W dodatku w głowie siedziały mi wciąż inne krótkie i głupie według mnie historyjki....
Pozwólcie zatem, że przedstawię Wam cześć drugą.
Czekam na wasze opinie. Będzie jeszcze trzecia i ostatnia część, ponieważ w końcu musi dojść do spotkania naszych bohaterów i w ogóle. Prawda?
Kocham te cudną parkę, nie powiem <3
Edit. Karmel

czwartek, 11 października 2012

Skip Beat! - Przygoda Sho

Każdy w swoim życiu miewa dni, w których nic nie idzie po jego myśli lub zdarza mu się coś, czego nigdy by nie przewidział.Ja też miałem taki dzień i po mimo, że minęło od tego zajścia kilka dni, nadal nie rozumiem, jak do tego mogło dość. Dobra, jeszcze raz pomyślę jak to się mogło stać. Zacznę od początku.
Cały dzień miałem spędzić w studiu.  Gdy miałem przerwę poszedłem się trochę rozruszać i wtedy ich zobaczyłem. Stali w jakimś kącie tak, że prawie nie było ich widać zza ogromnej palmy, która tam stała, ale od razu wiedziałem, że to Kyoko z tym dupkiem Biglem.Niestety nic nie słyszałem, więc postanowiłem podejść trochę bliżej.
-I ty myślisz, że się na to zgodzę?
-Oczywiście, przecież jesteś jeszcze nowicjuszką i nie możesz sobie przebierać w ofertach, a udział w moim teledysku może ci wiele dać.
-Ta, na pewno. Co teledysk takiego bigla, jak ty, możne mi dać.
-Nadal nie wiem o co ci chodzi z tym biglem ale ...
-Co, zaniemówiłeś czy jak?
-Nie, po prostu ktoś nas podsłuchuje - w mordę, kapnął się.
-Brawo, nakryłeś mnie - wyszedłem z ukrycia klaskając i uśmiechając się ironicznie.
-No nie, nie dość, że Bigiel, to jeszcze ten przeklęty Shotarou. - spojrzałem na Kyoko i zobaczyłem, że znowu zaczyna mówić do siebie. Nie powiem, trochę mnie to przeraża.Po chwili odwróciła się do mnie z zabójczym spojrzeniem -A ty co tu tak właściwie robisz, co?
-A jak myślisz, co mogę robić w studiu nagraniowym, co?
-Marnować cenny czas pracujących tu ludzi, a niby co innego.
-Osz ty, nie porównuj mnie do siebie Biglu - spojrzałem na niego z odrazą w oczach.
-Na serio, nie wiem o co wam chodzi z tym Biglem, ale ja się zbieram. Nie mam tyle czasu by marnować go z wami - odwrócił się i zaczął się oddalać, gdy nagle się zatrzymał i odwrócił - A Kyoko, pamiętaj, że zdjęcia zaczynają się jutro.
-Nie sądziłem, że tak nisko upadniesz - spojrzałem na nią pogardliwie by wzbudzić jej złość.
-Co, jak śmiesz. Za kogo ty się niby uważasz, że mi to mówisz.
-Jak to za kogo, za twojego jedynego przyjaciela z dzieciństwa - mówiłem to lekceważąco, tak że złość w niej wzbierała. - Mniejsza z tym, nie mam tyle wolnego czasu, by jak ty, upadać tak nisko i zadawać się z każdą płotką. Pa - odwróciłem się zostawiając ja samą .Na odchodne dodałem jeszcze - A i pamiętaj o swoim celu. Jeśli nie będziesz mieć mnie na oku, to nigdy się nie zemścisz.
Rozwścieczyłem ją do granic możliwości tylko z jednego powodu. A mianowicie tylko po to, by odwrócić jej myśli od tego Bigla i skierować całą jej uwagę na mnie.
Wróciłem do studia nagrań i pracowałem dalej, lecz ciągle zastanawiałem się, co ten Bigul chce osiągnąć poprzez angażowanie jej w jego nagranie. Pomimo iż nie dawało mi to spokoju, w pracy zachowywałem całkowity profesjonalizm. Dopiero gdy skończyłem całodniowa harówkę nad nowym albumem i gdy wracałem do pokoju hotelowego całkowicie oddałem się tworzeniu hipotez. Już miałem wychodzić z windy i iść do pokoju, gdy z zamyślenia wyrwał mnie ten głos. Od razu go rozpoznałem. Był to głos Reino, tego przeklętego Bigla. Ostrożnie wychyliłem się i zobaczyłem go jak stał przed pokojem i żegnał się z jednym z członków swojego zespołu. Wyszedłem z widy tak, by mnie nie zauważyli i odczekałem chwilę. Myślałem tylko o jednym, by dowiedzieć się jaki jest jego plan. Pewny siebie podszedłem do drzwi i zapukałem. Po chwili drzwi się otworzyły, lecz nikogo w nich nie było. Stanąłem przed drzwiami z podejrzaną miną, gdy nagle usłyszałem, że mam wejść.Wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. Rozejrzałem się po średnim pokoju z wielkim oknem po prawej stronie, obecnie zasłoniętym granatowymi zasłonami z białą tapetą w różne zawiłe wzory koloru fioletowego i beżowego. Naprzeciwko mnie zobaczyłem wielkie łóżko z czarna pościelą, obok niego, w rogu pokoju stał fotel i mały stoliczek. Przy wejściu po prawej stronie stała komoda a nad nią powieszone było lustro. Po lewej stronie były drzwi prowadzące do łazienki a obok nich szafa. Zwyczajny pokój hotelowy z wyjątkiem tego, iż przy łóżku stała trumna. Lecz nie to wywołał u mnie szok, ale widok Reino w samym ręczniku z mokrym ciałem tak doskonale wyrzeźbionym, iż poczułem się zażenowany.Nigdy się zbytnio nad tym nie zastanawiałem, ale pod tymi wszystkimi ubraniami kryje się potężna muskulatur,a którą tak doskonale teraz widać, gdy po jego mięśniach spływają stróżki wody. Jak woda spływa po jego gładkiej skórze od długiej szyi poprzez barki i klatkę piersiową na brzuch, na którym dokładnie widać było jego wyrzeźbione mięśnie, a jego ramiona tak umięśnione, iż z łatwością mógłby mnie pokonać. Wyglądał po prostu jak grecki bóg. Chwila, nie, jak ja mogłem tak pomyśleć? Co ja, jakaś pokręcona nastolatka jestem? I jeszcze zachwycać się tym Biglem, co ze mną aww.... Dobra, przeszedłem tu tylko po to, by dowiedzieć się, co on kombinuje.
-A więc, co się stało, iż zaszczycasz mnie swoją obecnością?
-Nic wielkiego. Chciałem się tylko dowiedzieć o co chodzi z tym teledyskiem. - spytałem podchodząc do fotela i siadając w nim w czasie, gdy on pokierował się do komody.
-Jak to, co kręcę teledysk i potrzebuję kogoś, kto w nim zagra - mówiąc to uśmiechną się kpiąco w moim kierunku.
-Wiesz, że nie dam się na to nabrać. A teraz przyznaj masz zamiar sprawić, by myślała tylko o tobie, co.
-A więc słuchałeś uważnie tego co mówiłem na Karuzawie. Musze przyznać, że z łatwością mogę sprawić, by ktoś myślał tylko o mnie. - mówił z tym pyszałkowatym uśmiechem tak, że aż miałem ochotę sprawić, by mu zszedł.
-Musze cię zmartwić, ale nie pozwolę, by twój plan się powiódł. Sprawię, że ona będzie myślała tylko o mnie i te twoje sztuczki nie zadziałają. - wyprostowałem się pewny siebie i uśmiechnąłem tak, by pokazać, że nie ma ze mną szans, lecz ten tylko zaśmiał się i podszedł do mnie.
-Mogę sprawić, że osoba będzie myślała tylko o mnie i nie będzie sobie zdawała sprawy, że o to właśnie mi chodziło.
-Ha, nie bądź taki pewny siebie. Zamiast się tylko przechwalać zrób to, ale ostrzegam, nie dam ci takiej możliwości - spojrzałem na niego i ujrzałem chytry uśmiech i spostrzegłem, że idzie w kierunku łóżka. Coś mi w tej scenie nie pasowało, ale nie wiedziałem co.
-Już to zrobiłem. Zastanów się. Od wypadku na Karuzawie robisz wszystko by sprawić, żeby Kyoko cię nienawidziła i myślała tylko o tobie. Myślisz o tym, co ja zaplanowałem i jak mi przeszkodzić w zdobyciu jej. Tak naprawdę nie chodziło mi o nią, tylko o ciebie. Ty sprawiasz, że cie nienawidzi a jednocześnie myślisz o mnie i o tym co sobie myślę. Tak jak dzisiaj, usłyszałeś, że ma grać w moim teledysku i prze cały dzień myślałeś tylko o mnie, nawet przyszedłeś tu - przez cały czas gdy mówił, uśmiechał się. A ja nie wiedziałem, co myśleć.
-Ciebie na serio pogrzało. Dłużej nie wytrzymam z takim czubem jak ty. Zmywam się - podszedłem do drzwi i pociągnąłem za klamkę, lecz drzwi się nie otworzyły. Usłyszałem za sobą śmiech. Odwróciłem się i zobaczyłem, że Reino szedł w moim kierunku.
- Zamknąłem je na klucz. Chyba nie sądziłeś, że dam ci teraz uciec, co? - zaśmiał się - Teraz jesteś mój.
-Co, odbiło ci czy jak? O co ci chodzi? - zaczynałem czuć się niepewnie, lecz nie chciałem pokazać, że się go boję.
-Heh, słodki jesteś gdy udajesz, wiesz? Mówię, że teraz nie pozwolę ci uciec - chwycił mnie za podbródek i pocałował.
Nie wiedziałem, co się dzieje. W jednej chwili znaleźliśmy się oboje na łóżku. Reino przygwoździł mnie swoim ciałem do łózka nie dając mi jakiekolwiek szansy na uwolnienie się. Całował mnie coraz mocniej i mocniej. Czułem jak podciąga mi koszulę. Dotykając mojego ciała, przestał mnie całować by ją ze mnie ściągnąć. Próbowałem się uwolnić od niego, lecz bezskutecznie. Znowu zaczął mnie całować. Poczułem, że ściąga mi spodnie i zaczyna dotykać dolnych cześć ciała i całować po szyi. Nie mogłem zapanować nad moim ciałem, było mi tak przyjemnie, że ledwo powstrzymywałem się do sapania, gdy nagle usłyszałem jego śmiech.
-Nie powstrzymuj się, chcę usłyszeć twój głos.
To jedno zdanie wystarczyło, by zwalić mnie z nóg. Już więcej się nie opierałem i podałem mu się. Zostałem całkowicie zdominowany. Moje ciało nadal to czuje, to jak mnie dotykał i domaga się więcej. Aww..  jak mogłem to zrobić? Nadal tego nie pojmuję, czemu dałem mu sobą zawładnąć. Nie ma opcji, muszę o tym zapomnieć. Nie mogę dopuścić, by taka sytuacja miała znowu miejsce.
-...o...ho...Sho, ej co ci jest, o czym tak myślisz? - spojrzałem na moją menadżerkę.
-O niczym ważnym. To co, zbieramy się? - nie ma szans bym jej o tym powiedział.
-Aha, tak już, ale czy aby wszystko w porządku z tobą?
-A co miało by nie być. Chodź i nie zadawaj głupich pytań. - nie pozwolę, by ktokolwiek się o tym dowiedział i żeby to zdarzenie wpłynęło na mnie. Mam już cel i to wydarzenie go nie zmieni. Kyoko i tak będzie moja.
Hej tu ja _xXx_ mam nadzieję, że się podobało i że nikogo nie obraziłam tym, co napisałam. Nie chciałam nikogo obrażać ani nic w tym stylu, po prostu moja Yaoistyczna strona się odezwała i nie umiałam się powstrzymać, by tego nie napisać. Buziaki i proszę o kom ;*
Edit: Kahowska

poniedziałek, 8 października 2012

Pogrążona w pustce. Rozdział III (koniec)

Minęły już dwa lata od kiedy zaczęłam umawiać się z Tsukim. Dzięki niemu zaczęłam poznawać wiele uczuć, których dotąd nie znałam lub nie rozumiałam. Zawładną całkowicie moim ciałem i sercem, sprawił iż przestałam być niczym porcelanowa lalka ze swoją bezdenną pustką i zaczął wypełniać mnie uczuciami,  jakich nie znałam, lecz zawsze czułam, że coś jest nie tak, jakby  coś ciemnego ciągle we mnie było. Odpychałam jednak to od siebie i cieszyłam się każdą spędzoną chwilą z Tsukim. Dziś jest 31 grudnia. Dzień kiedy zaczęłam opowiadać wam moją historię, lecz  żeby stało się jasne o co w niej chodzi, musimy cofnąć się o kilka godzi wstecz .
Od czasu gdy zaczęliśmy się spotykać, spędzaliśmy wszystkie świętą i ważne dni ze sobą. I tym razem się ze sobą umówiliśmy. Nie ukrywam iż cieszyłam się na to spotkanie, tak jak z resztą na każde, bowiem będąc przy Tsukim  zaczynam nabierać coraz więcej emocji i zaczynałam kochać go coraz bardziej. Umówiliśmy się, że spędzimy tę noc razem, jak zawsze, lecz z powodu pracy  spotkamy się dopiero koło północy. Dzień miną mi szybko i spokojnie pod wieczór zaczęłam się szykować na spotkanie. Tak oto przed dwudziestą trzecią, ubrana w czarne seksowne spodnie rurki i luźną tunikę bez ramiączek z czarnymi zdobieniami na piersiach, od których w dół zwisał lekko niebieski materiał oraz z rozpuszczonymi jak zawsze włosami w szarym rozpiętym płaszczyku wsiadłam do mojego czerwonego ferrari F430 i pojechałam na spotkanie z Tsukim.
Do posiadłości dotarłam trochę po dwudziestej trzeciej. Zaparkowałam przed dużym białym domem rodem z jakieś dramy i wspięłam się po schodach do drzwi, w których powitał mnie kamerdyner.
-Madam, witam -powitał mnie kłaniając się lekko. Pomimo iż byłam do tego przyzwyczajona, ciągle mnie to śmieszyło.
-Witam Sebastianie. - Uśmiechnęłam się.- Czy Tsuki już jest ?
-Owszem Madam, lecz w tej chwili gości u siebie pani dziadka.
-O, to dziadek też tu jest. A w jakiej sprawie? - zapytałam troszkę zdziwiona .
-Niestety, ale nie posiadam takiej wiedzy. Czy zaprowadzić panią do salonu, by mogła panienka poczekać ?
-Nie, pójdę do nich. Są w gabinecie, tak ?
Odpowiedział mi skinieniem głowy. Pożegnałam się i poszłam do gabinetu trochę zaskoczona, że dziadek też tu był. ale i ucieszona, w końcu chyba po raz pierwszy nasza trójka spodka się razem, a bardzo chciałam przedstawić dziadkowi człowieka, który wzbudził we mnie tyle emocji i którego kochałam. Szłam korytarzem zbliżając się do gabinetu, w którym drzwi były uchylone. Podeszłam bliżej jak najciszej potrafiłam. Sama nie wiem czemu, może to intuicja, a może czysty przypadek, ale postanowiłam nie wchodzić lecz posłuchać o czym rozmawiają tak zaciekle. Oparłam się o stolik przed drzwiami, na którym stał wazon i zobaczyłam przez uchylone drzwi dziadka i Tsukiego, którzy stali przed dużym biurkiem. Wyglądali na dość podenerwowanych, co mnie zmartwiło i sprawiło, iż chciałam się dowiedzieć, co ich tak martwi, lecz wiedziałam, że sami mi tego nie powiedzą, więc przysłuchałam się ich rozmowie.
-Wiesz, że dalej nie możesz tego ciągnąć - dziadek mówił szeptem, ale dość stanowczo by dało się wyczuć że nie przyjmie sprzeciwu. - Masz to zakończyć i to już.
-To nie takie proste. Wiesz przecież, jaka to sytuacja, nie umi ...
-Tyś tego piwa naważył, więc teraz je wypij.
-Jak mam to zrobić, wiesz w ogóle co ja ...
-Nie obchodzi mnie to. Masz to odkręcić i to już! - Nigdy wcześniej nie widziałam ich tak podenerwowanych. Nadal nie rozumiałam o co w tym chodziło, czyżby coś z firmą szło nie tak, może jakiś klient się wycofał, albo coś w tym stylu, lecz nadal nie rozumiałam, czemu dziadek się tak wściekał, więc słuchałam dalej.
-To co według ciebie ja mam zrobić ? No co ?
-Nie wiem, sam coś wymyśl, to ty doprowadziłeś do tej sytuacji - dziadek oparł się o biurko i spuścił głowę.
-Wiesz przecież, że nie mogę zrobić tego od tak, muszę wziąć pod uwagę jej uczucia - co? Kogo uczucia? Czyżby był zmuszony iść na spotkanie przedmałżeńskie? Słyszałam. że wielkie firmy łączą się w ten sposób, ale żeby zmusić kogoś będącego już w związku? To straszne.  A może on boi mi się o tym powiedzieć i to moje uczucia musi wziąć pod uwagę? W każdym razie słuchałam dalej.
-Wiem, to moja wnuczka i naprawdę nie chce jej ranić - czyli jednak chodziło o spotkanie - ale niezależnie od tego, musicie zerwać. Nie ma innego wyjścia. Wiesz o tym dobrze - co, o czym on mówi? Zerwać? Dlaczego?
-Wiem to, ale ja ją naprawdę kocham - mówiąc to zauważyłam na jego twarzy łzy spływające po policzku. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. Widząc to poczułam ukucie w swoim sercu. Czułam, że to nie koniec, że za chwile zdarzy się coś strasznego.
-Nie przeczę temu, że twoje uczucia nie są prawdziwe. Wiem, że ją kochasz, ale nie możecie być razem. - Słysząc to zaczęłam płakać i wzbierała we mnie złość. Czemu niby nie możemy być razem? Kto dał mu prawo o tym decydować. Już chciałam wejść do pokoju i mu to powiedzieć, gdy ujrzałam że i on płacze. Co tu się dzieje? Tak nie postępuje ktoś kto chce kogoś rozdzielić. Czułam, że nie wszystko zostało powiedziane, a rosnący we mnie niepokój uwalniał coś, czego nie czułam już od 2 lat,  to co czułam każdego dnia jako dziecko czy nastolatka.
-Wiem to - patrzyłam, jak Tsuki mówi przez łzy - ale czemu akurat teraz mamy się rozstać, co ?
-Lepiej zakończyć to teraz, gdy można wszystkiego nie ujawniać.
-Ale co, jeśli ona stanie się znowu taka pusta. Nie chcę, żeby przeze mnie cierpiała. - Widziałam jak opada na kolana powtarzając ciągle - nie chcę by cierpiała, nie chcę... - chciałam do niego pobiec i pocieszyć, lecz coś mi nie pozwalało mówiąc, że to jeszcze nie koniec.
-Lepiej zakończyć to teraz, wiesz o tym dobrze - dziadek już nie mówił cicho, lecz krzyczał.
-Ale...
-Żadnych ale. Zakończ to teraz, zanim będzie za późno. Jak bierzesz pod uwagę jak się poczuje, to pomyśl co będzie czuć, gdy się dowie, że jesteście rodzeństwem. - C...cc...ooo???  Ż...eee ni..byy kkt...ooo jjjee...ss..tt rrrr...oo..dzzz...eeeń...sttttw...emmm ???
-Wiem dziadku.
Nie mogłam się ruszyć, nie wiedziałam co mam zrobić, co myśleć. Co to wszystko ma znaczyć? Nic przed sobą nie widziałam, wszystko stało się ciemne/ Poczułam jak coś zaczyna we mnie wzbierać, coś ciemnego. Chciałam się jak najszybciej wydostać z tego domu. Zaczęłam się cofać na ślepo, gdy nagle coś dotknęłam ręką i usłyszałam tylko dźwięk tłukącej się wazy. Obróciłam się i zaczęłam biec przed siebie słysząc za sobą krzyki:
-Kto tu jest !!!
Sama nie wiedząc kiedy, weszłam do auta i jechałam rozpędzona po pustej drodze, nie wiedząc nawet gdzie jestem, czy dokąd zmierzam. Wiedziałam tylko jedno. Płakałam, byłam rozdarta pomiędzy moimi uczuciami, nie wiedziałam co myśleć. Jechałam tak przed siebie, czując iż uczucia, którymi wypełnił mnie Tsuki, gdzieś zanikają w ciemności, która rośnie we mnie. Zaczynałam być znowu pusta tak jak przed laty, z tą małą różnicą, iż czułam, że tym razem nic już nie jest w stanie wypełni tej pustki. Przestałam płakać i zorientowałam się że ktoś za mną jedzie. Przyjrzałam się samochodowi stwierdzając, że to Tsuki. Zaśmiałam się ze smutkiem, już wiedziałam jak to się zakończy. Wyjrzałam za okno, by zorientować się gdzie jestem. Po krajobrazie zorientowałam się, że jestem nad morzem, przyspieszyłam.
Zaparkowałam samochód na jakimś poboczu i wysiadłam z niego czekając na Tsukiego. Rozejrzałam się stwierdzając. że stoję na jakimś klifie. Podeszłam do krawędzi. Spojrzałam na zegarek.  23:55.  Spojrzałam jeszcze na ciemne niebo, które zaczynało grzmieć. Wiatr targał moje włosy. Odwróciłam się słysząc wołanie Tsukiego.
- Hoshi, choć tu proszę - mówił do mnie z troska w głosie- Proszę wróć ze mną. Wiem, że to, co usłyszałaś mogło cie zszokować , ale wszystko ci wyjaśnię na spokojnie w domu - uśmiechnęłam się do niego.
-Nie musisz mi nic tłumaczyć, rozumiem. Nie wątpię w nasze uczucia i że naprawdę mnie kochasz, lecz dziadek ma rację. Nie możemy być razem.
-Wiem, że nie możemy, ale co ja poradzę na to, że cie kocham ? - uśmiechałam się do niego.
-Też cie kocham Tsuki, lecz jednak nie mogę być z tobą - spojrzałam w niebo. - Wiesz, że na niebie jest mnóstwo gwiazd.
-Wiem, ale co to ma wspólnego z nami ? - spojrzałam na niego.
-To, że nikt nie zauważy, jak zniknie jedna gwiazda... - zrobiłam krok do tyłu i zobaczyłam przerażoną twarz Tsukiego.
-Nie. Hoshi choć do mnie. Wszystko jakoś rozwiążemy, ale proszę chodź tu do mnie.
-Tsuki przepraszam, ale nie mogę być twoją gwiazdą i ty dobrze o tym wiesz. Znajdziesz kogoś lepszego.
-Nie!!! - widziałam jego roztrzęsioną twarz, jak emocje w nim wzbierają podczas gdy ja stałam bez żadnego wyrazu, jak porcelanowa lalka, bez żadnych emocji. -Proszę zostań ze mną , nie opuszczaj mnie.
-Wiesz, że tak nie może być i że spotkasz kogoś lepszego niż ja. - spojrzałam na zegarek. 23:59 . Spojrzałam na Tsukiego - Żegnaj.
Skoczyłam w przepaść słysząc za sobą krzyki mojego brata, a ostatnią rzeczą, jaką widziałam przed zanurzeniem się w bezdenną czarną otchłań była błyskawica która przedzierała niebo na pół. I tak oto wracamy do początku mojej historii, w której pogrążam się coraz głębiej w ciemności, która mnie otacza i pociąga za sobą w dół. Tak oto kończy się moja historia, którą wam opowiedziałam, gdy moje życie dobiega końca. Czemu w ogóle wam ją opowiedziałam - sama nie wiem, lecz teraz możecie opowiadać dalej historię o dziewczynie pustej jak porcelanowa lalka i o tym, iż żywot jej skończył się w chwili 108 uderzenia świątynnych dzwonów, czyli właśnie w tej chwili.

Hej tu ja _xXx_ chciałam tylko napisać, iż to było moje pierwsze opowiadanie całkowicie wymyślone przeze mnie i mam nadzieję, że się wam spodoba. Bardzo prosze o komentarze na temat tego opowiadania buziaki ;* _xXx_ ;*
Edit: Kahowska

Dirty pistols without Love, przeładowanie 1

Tego dnia płakałam. Od tamtego feralnego dnia 12 lat temu nie uroniłam ani łzy. Dzisiaj nie byłam w stanie się opamiętać. Nigdy więcej nie chcę widzieć śmierci bliskiej mi osoby - ta myśl była jedynym moim przyjacielem. Dlatego też unikałam wszelkich głębszych znajomości. Nie chciałam się przywiązywać do żadnego miejsca, nie gromadziłam wspaniałych wspomnień, nie robiłam zdjęć z przyjaciółmi. Więc dlaczego to musiało się tak skończyć...? Czy to wszystko moja wina? Czy moje istnienie jest samo w sobie zagładą dla ludzi, którzy mnie otaczają? Może powinnam umrzeć. Nikt i tak by za mną nie tęsknił. Nikt się nawet nie zorientuje, bo.... nie ma już kto.
Było to 4 kwietnia 2000 roku. Razem z rodzicami i bratem jechaliśmy do dziadków. Z tamtego dnia pamiętam niewiele. Wstałam, zapakowałam się do samochodu i poszłam spać. Następne co pamiętam to to, że otworzyłam oczy i nic nie mogłam zobaczyć. Wszędzie było ciemno. Słyszałam też wtedy głos. Wołał mnie. Nie chciałam go słuchać.Wołał wtedy jeszcze głośniej. W jego barwie było coś zimnego, ostrego i złowieszczego. Bałam się. Nawet się nie zorientowałam, kiedy się obudziłam. Chwilę później mieliśmy czołówkę z TIR-em. Znowu ciemność. Tym razem słyszałam tylko jego złowieszczy śmiech. I kolejne obrazy. Krew, krew i jeszcze raz krew. Gdzieś pomiędzy całym tym złomem i czerwoną substancją leżeli moi rodzice i brat. Nie byłam w stanie ich zobaczyć. Następne co pamiętam to białe światło w szpitalu. Jak tylko otworzyłam oczy wokół mnie zgromadziła się grupa osób. Nie pamiętam ich twarzy. Nawet myślę, że ich po prostu nie mieli. Zaczęli zadawać jakieś dziwne pytania. Najbardziej zaskoczyło mnie pytanie o moje samopoczucie. No tak, właśnie widziałam śmierć najbliższych i dzięki temu czuję się świetnie. Powiedziałam im wszystko co chcieli wiedzieć. Po tym wszystkim zasnęłam.
Obudziłam się w tym samym pomieszczeniu. Pielęgniarka powiedziała mi, że spałam 3 dni i że moja ciocia tu jest by mnie zabrać do domu. Tym co bardziej mnie zdziwiło od tego ile spałam, było to, że o niczym nie śniłam i że nic wtedy nie słyszałam. Od tamtej pory nie płakałam.
Po powrocie ze szpitala zamieszkałam u cioci. Miałam wtedy 7 lat. Ciocia była samotna, pracowała, była moją chrzestną, nie miała dzieci. Nie było żadnych przeciwwskazań, żeby się mną zajęła. Moją jedyną rodziną była ciocia Lizaura - siostra mamy i dziadkowie ze strony taty. Nasza rodzina była po prostu mała, więc nie było też zbytnio w czym przebierać, jeżeli chodziło o mojego prawnego opiekuna. Ciocia Liza była piękna. Wysoka, szczupła, zgrabna, z czarnymi włosami do ramion i niesamowicie zielonymi oczami. Zawsze ją podziwiałam i zastanawiałam się, czemu taka osoba jak ona nie ma męża. Jako że mieszkałyśmy we dwie i już wcześniej miałyśmy dobry kontakt, tak jeszcze bardziej się zżyłyśmy po tej stracie. Mimo że mieszkanie nie było wielkie, to miałam swój własny pokój. Miał jasne niebieskie ściany a okno wychodziło na wschód. W pokoju stała kanapa, szafa, regał na książki i małe biurko. Meble były ze starego brązowego drzewa, co dodawało pokojowi uroku. Jako że ciocia Liza lubiła czytać, to po całym domu miała poupychane miliony książek - także w moim pokoju. To jej zawdzięczam pasję do czytania. Te cztery ściany były moim małym azylem, do którego dostęp miałam tylko ja i ciocia. Nasz własny świat. Nim się obejrzałam, minął już rok.
Jakby na zawołanie znowu zaczęłam mieć te sny. Zrozumiałam, że jeśli czegoś nie zmienię, znowu skończy się to tragicznie. Tamten wypadek to była jego wina. To była kara wymierzona we mnie za to, że go nie posłuchałam. Bałam się, że znowu kogoś mi zabierze, że zabierze mi ostatnią osobę na której mi zależy. Zaczęłam więc traktować ciocię ozięble, byłam okropna, marudziłam, robiłam jej zawsze na przekór.  Myślę jednak, że zrozumiała o co mi chodzi. Musiała to wyczuć i zgodziła się na to, co chciałam zrobić, choć pewnie długo musiała siebie samą do tego przekonywać. W ciągu dwóch miesięcy stałyśmy się sobie zupełnie obce a sen przestał mnie prześladować. Wtedy to zrozumiałam, że nie mogę mieć już nikogo bliskiego mojemu sercu. Nie zniosłabym ponownej straty osoby tak mi ważnej. Zaczęłam się izolować. W szkole nie spoufalałam się zbytnio z innymi dzieciakami, lecz ich nie unikałam. Dopóki ten głos się nie pojawiał, było dobrze.
Ukojenie znalazłam w książkach. Potrafiłam czytać całymi dniami. Kiedy czytałam, wyłączałam się całkowicie, przestawałam istnieć. Byłam książką, żyłam życiem bohaterów, mówiłam ich głosami, miałam ich myśli. Nie obchodził mnie świat zewnętrzny i koszmary, bo nie było Ellen - nie było mnie. Tak minęła mi cała podstawówka i gimnazjum.
============================
Jako, że to moja pierwsza powieść, czuję się trochę niepewnie. Proszę więc o zostawienie komentarzy, co pomogłoby mi stwierdzić, czy mam po co dalej pisać ;P Chciałabym też poinformować, że będzie to dłuższe opowiadanie. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć coś na wzór książki. Mam nadzieję, że dotrwacie razem ze mną :) Część druga pierwszego rozdziału powinna się już niedługo pojawić! Mam nadzieję, że was nie zawiodę dalszym tokiem akcji!
Kahowska