O nas

Moje zdjęcie
Cały kraj! Rozsypane wszędzie, Poland
Bloga prowadzi sześć wspaniałych dziewczyn, które piszą opowiadania i historyjki. Mają wspólne zainteresowania: mangę i anime. Dzięki jednej z nich się poznałyśmy, tą mangą jest "Skip Beat!". Dużo jej zawdzięczamy i bardzo ją lubimy. To my: - Ognista, - Karmel, - Kahowska, - _xXx_, - Ciekawostki, - Taka Sobie.

piątek, 3 października 2014

Dirty Pistol without Love Przeładowanie 6.2

Odłożyłam na stół kubek i znowu zajrzałam do lodówki.
- Kurde… Wyboru wielkiego to nie ma. Przydałoby się zajść do jakiegoś spożywczaka po ogórka lub coś tam innego…
-Faktycznie nie za ciekawie, jeśli chodzi o wyposażenie… - powiedział Max zza mojego ramienia. Nawet nie usłyszałam jak wchodził. Ten człowiek kiedyś doprowadzi mnie jeśli nie do zawału, to na pewno do jakiejś paranoi prześladowczej.
-Mógłbyś się z łaski swojej tak nie zakradać do mnie? – burknęłam podirytowana.
-Oj daj już sobie na wstrzymanie. Nawet nie mogę już do lodówki jak człowiek zajrzeć?
-Możesz, ale nie musisz przy tym wyłaniać się zza pleców jak jakiś psychopata. Straszysz tym normalnych ludzi.
-Że niby ty jesteś normalna? – Zaśmiał się. Jak ja nienawidzę tego jego głupkowatego uśmieszku.
- Dzięki, wiesz? Może już lepiej wrócisz do salonu i nie wiem… Zostaniesz tam na zawsze?- Rzuciłam ironicznie robiąc do tego słodką minkę.
Poczułam jak jego ręce obejmują mnie w talii i jak zbliża swoje ciało do mojego. Zrobiło się momentalnie gorąco. Wiedziałam podświadomie, że coś takiego zaraz się wydarzy.
-Ehhh… Faceci. – Westchnęłam, poczym uszczypnęłam go w dłonie. Zabrał swoje ręce i podniósł je w górę w geście rezygnacji.
-Ałł…. Dobra, rozumiem aluzje. Tamto było jednorazowe i nic więcej się nie wydarzy. A teraz pójdę do sklepu, a ty za ten czas wyczarujesz jakieś śniadanie dla nas dwojga, okay?
-Spoko. Taki układ mi pasuje – uśmiechnęłam się szeroko i wróciłam do studiowania zawartości lodówki.
-Mam kupić coś konkretnego, czy zdajesz się na mnie?
Nie odrywając wzroku od , i tak już prawie pustego, chłodzącego pudła zaczęłam wymieniać listę produktów, które z chęcią zobaczyłabym jako moje śniadanie.

-To wszystko? – Spytał Max, popijając kawę. – Bo jeśli tak, to ja się zbieram i lecę do sklepu. Trochę mi pewnie zejdzie, nie znam jeszcze zbyt dobrze tej okolicy.
-Tak, powinno być wszystko. Poza tym powinno ci pójść całkiem szybko biorąc pod uwagę, że całą listę znajdziesz w supermarkecie dwie ulice dalej. Pasuje ci jajecznica na śniadanie? – Zapytałam odwracając głowę w jego stronę.
-Zdaję się na ciebie. Mam tylko nadzieję, że nie dosypiesz mi niczego dziwnego do niej.- zaśmiał się. – Dobra, to ja lecę do tego sklepu. - Odłożył kubek do zlewu i poszedł w stronę łazienki. Po pięciu minutach był już w przedpokoju i ubierał buty.
-Max?- Zawołałam z kuchni.
-Co jest? Mam coś jeszcze kupić? - Odpowiedział nie przerywając zakładania obuwia.
-Nie, nie o to chodzi. Masz przy sobie komórkę?
-A no mam. A po co Ci ona?
-Zapisz sobie mój numer i jak będziesz wracał, zadzwoń, żebym mogła zacząć smażyć tą jajecznicę. No chyba że chcesz zimną jeść.
-Mam go już od jakiegoś czasu. – Powiedział opierając się o ścianę przy wejściu do kuchni. – Nie ma sprawy, zadzwonię. Zresztą ty też masz mój numer na telefonie. Będziesz wiedziała, że to ja dzwonię.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Skąd niby mam twój numer? Nie pamiętam, żebym dawała Ci swój, a co dopiero zapisywała twój.
-Wczoraj, jak zaniosłem cię do łóżka, zostawiłaś telefon w salonie, więc wpisałem swój numer i zadzwoniłem. I takim oto magicznym sposobem masz mój numer, a ja twój.- Mówiąc to robił zadziorną dziecinną minę. Nie sposób było się na niego złościć. Uśmiechnęłam się.
-Dobra, idź, bo jak tak dalej będziesz się zbierał to sklepy wszystkie pozamykają.
-Niedługo wrócę. – Uśmiechnął się.
-Idź już. – Odpowiedziałam lekko się śmiejąc.
Odprowadziłam go do drzwi i pomachałam jak wychodził. Puścił mi w odpowiedzi oczko i zniknął  na niższym piętrze. Wróciłam do kuchni, wyjęłam z lodówki jajka i szynkę. Jajka odstawiłam na blacie do ogrzania i zabrałam się do poszukiwania cebuli. Gdy znalazłam i to, pokroiłam ją oraz mięso i wstawiłam wszystko do lodówki. Stwierdziwszy, że to było już wszystko co mogłam zrobić wcześniej, zaczęłam się zastanawiać, co jeszcze zostało mi do zrobienia. –Może zacznę się pakować? – To była pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy. Gdy tylko sobie to uświadomiłam, wiedziałam już, że Max wygrał ze mną tą bitwę. Jadę i nic tego nie zmieni, czy tego chcę, czy też nie.  Wyciągnęłam starą torbę z szafy  w moim pokoju , położyłam ją na podłodze, a na łóżko zaczęłam wykładać rzeczy, które są mi niezbędne. Majtki, skarpetki, staniki, rajstopy, bluzki, swetry, spodnie, spódnice. Gdy wszystko włożyłam do torby, nie zapełniła się jej nawet połowa. Zawsze miałam mało ubrań i nie przywiązywałam uwagi do mody. Ale zawsze wyglądałam normalnie, niczym się nie wyróżniałam. Szara szafa dla szarej dziewczyny. Pasowało idealnie. Aby dopełnić miejsca w torbie zapakowałam ulubiony płaszcz zimowy, dwie pary rękawiczek, czapkę i szalik. – Co by tu jeszcze zabrać? Buty! W Nowym Jorku raczej nie chodzi się na bosaka. – I tak para kozaków, klapek i sandałek została dodana do całego tego bałaganu. Teraz w torbie zostało już niewiele miejsca. Dorzuciłam jeszcze małą skrzynkę z biżuterią cioci na pamiątkę i skończyły mi się pomysły. Nagle mnie olśniło. Nigdzie nie widziałam jeszcze mojego „prezentu” urodzinowego. Max musiał to gdzieś schować. Tylko gdzie? Przeszukałam salon, mój pokój, kuchnię, łazienkę, przedpokój, dosłownie każdą półkę i skrytkę, i nic! -  Gdzie to do cholery jest?! Czy ten człowiek zawsze musi się tak rządzić?  Do tego jestem głodna! Zaczyna mi już burczeć w brzuchu! Co on robi tak długo na zakupach?! Minęło już półtorej godziny!? Piecze on tam chleb czy co?! – Jak na zawołanie odezwał się dzwonek telefonu. Poirytowana odebrałam i rzuciłam ostre :
 -Słucham!
-Możesz już zaczynać robić tą jajecznicę, będę za 5 min, klucz mam, więc nie musisz mi otwierać. – Zamurowało mnie.
-Skąd masz klucz?! – Krzyknęłam nie mogąc już opanować złości na niego.
-Wziąłem sobie – odpowiedział spokojnym tonem. – Masz z tym jakiś problem?
-Nieważne. Pospiesz się. – Rzuciłam do telefonu i się rozłączyłam.
Poszłam do kuchni, wyjęłam patelnie i zaczęłam smażyć pokrojoną wcześniej szynkę, dodając kolejne składniki. W międzyczasie wstawiłam wodę na herbatę i  pokroiłam świeże listki bazylii. Gdy kończyłam smażyć jajecznicę, do mieszkania wszedł Max z zakupami. Rozebrał się, przyszedł z zakupami i zaczął rozpakowywać zakupy. Przyglądałam się temu co kupił, gdy nakładałam na talerze danie. Ogórki, pomidory, chleb, masło, szczypiorek, sałata, ser, wędlina, mleko i śmietana. Nie wierzyłam własnym oczom.
-I kupienie tego wszystkiego zajęło ci tyle czasu?- Spytałam zdezorientowana.
-Tak – odpowiedział bez chwili zawahania, co zdziwiło mnie jeszcze bardziej.
Nie mogąc wyjść z podziwu, jakim cudem zajęło mu to tyle czasu, skończyłam robić śniadanie i herbaty. Zjedliśmy w milczeniu. 

------------------------------------------------------------------
Podróżowanie pociągiem wpływa pozytywnie na pisanie dalszych części. Wiem wiem, długo była posucha ale w końcu jest i woda :) Na każdej pustyni jest przynajmniej jedna oaza! A tak serio, gomen za taką długą przerwę. Mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone.

Kahowska

1 komentarz:

  1. To było świetne gorzej ze skonczylas w takim momencie... buziqczki dobry duszku :-* :-* :-*

    OdpowiedzUsuń