O nas

Moje zdjęcie
Cały kraj! Rozsypane wszędzie, Poland
Bloga prowadzi sześć wspaniałych dziewczyn, które piszą opowiadania i historyjki. Mają wspólne zainteresowania: mangę i anime. Dzięki jednej z nich się poznałyśmy, tą mangą jest "Skip Beat!". Dużo jej zawdzięczamy i bardzo ją lubimy. To my: - Ognista, - Karmel, - Kahowska, - _xXx_, - Ciekawostki, - Taka Sobie.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Dirty Pistols without Love 6.3

Nareszcie koniec rozdziału ^^ A początek wszystkiego. Mam nadzieję, że się spodoba Wam to co nabazgrałam i że będziecie czekać na więcej :D I gomen za to że takie krótkie. Sama chciałabym czytać dalej ale że nie napisałam więcej to dupa :( Ciężko coś napisać, kiedy zazwyczaj się tylko czyta to co inni piszą :P Przyzwyczajenia są straszne
 Kahowska
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gdy skończyłam swoją porcję odezwałam się bez jakichkolwiek emocji w głosie:
- Idę skończyć się pakować – i nie czekając na jego odpowiedź wstałam od stołu z naczyniami, by włożyć je do zlewu.
- Przynajmniej pod tym względem nie będę musiał już z tobą walczyć – odpowiedział śmiejąc się lekko. – Tylko niczego nie zapomnij bo ja się po to wracać nie będę.
- To chyba ty zapomniałeś czegoś mi oddać – skwitowałam jego odpowiedź ironicznie.- A może uważasz, że wszystko co moje należy też do ciebie?
- Ej, tym razem nie wiem o co ci chodzi. Nic nie zrobiłem.
Zrobił przy tym tak zdziwioną minę, że aż straciłam cały swój impet z jakim szykowałam się do ataku. Westchnęłam w zamian tylko lekko i zaczęłam:
- Chodzi mi o tą skrzynkę, którą dostałam w prezencie. Mógłbyś się już łaskawie nie wygłupiać i mi ją oddać? To nie jest wcale zabawne.
Zmarszczyłam tylko brwi, gdy jego reakcja tylko się pogłębiła. Wyglądał jakby naprawdę nie miał z tym nic wspólnego.
- Max…? – Powiedziałam niepewnie.
- Możesz mnie zabić, ale ja serio nic nie zrobiłem. Wczoraj leżała na stole jak cię odnosiłem do łóżka i jak wracałem się kłaść. Myślałem, że to ty ją rano zabrałaś, bo nie było jej na stole, więc nie poruszałem tego tematu.
- Nawet tak nie żartuj, Max. Serio nie jestem w humorze na takie żarty.
- Czy ja wyglądam jakbym żartował? Spójrz mi w oczy a sama się przekonasz.
Jego wzrok, postawa i ton głosu. Wszystko zdawało się potwierdzać, że mówi prawdę. Poza tym nie miałam przecież najmniejszego powodu, żeby mu nie uwierzyć. W końcu to on jako jedyny został ze mną po całym tym bajzlu jaki dział się wczoraj. I wtedy do głowy przyszła mi myśl. Ktoś tu wszedł, jak spaliśmy. Ktoś był w mieszkaniu. Ale kto… Czy to ta sama osoba, która zabiła ciocię Lizę? A jeśli tak, to czy …
W powietrzu uniósł się stanowczy głos:
- Nikogo oprócz mnie, ciebie i kota tu nie było. Jestem tego pewny.
- Jak możesz być tego taki pewny! Przecież też spałeś! – Zaczęłam wpadać powoli w panikę, spowodowaną możliwością wtargnięcia zabójcy do domu. – Więc jak możesz tak spokojnie wypowiedzieć te słowa!  Tu już nie chodzi o to czy masz dobry słuch czy nie! To jest…
Znowu przerwał mi opanowanym tonem:
- Nikogo innego tu nie było.
Spojrzenie jego zielonych oczu potwierdzało go. Przez chwilę wydało mi się nawet, że ich kolor stał się jeszcze wyraźniejszy i jakby coś błyszczało. Były wyrazem czystej pewności siebie, zaufania do własnych osądów i czegoś jeszcze… Czegoś, czego nie potrafiłam dokładnie określić… Jakby podekscytowania, adrenaliną wywołaną poczuciem, że stało się coś ciekawego i zapowiedzią dobrej zabawy z nutą dzikości. Już kiedyś widziałam to spojrzenie.  A no tak, widziałam kiedyś podobne w filmie o dzikich kotach. Miały taki sam wyraz oczu, gdy zaczynały polowanie na zwierzynę. Znacznie już spokojniejsza zwróciłam się do niego:
- Skąd bierzesz pewność co do tego osądu? Wytłumacz mi to dokładnie, bo nie jestem w stanie tego pojąć.
- Wielu rzeczy nie jesteś w stanie jeszcze zrozumieć, a jeśli zacząłbym ci teraz o tym wszystkim mówić, pewnie nie skończyłbym przed godziną naszego wyjazdu. Musisz po prostu uwierzyć mi na słowo. Jak już będziemy w Nowym Jorku i o wszystkim się dowiesz, wtedy nie będę musiał ci już tłumaczyć dlaczego to wiem. – Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i kontynuował. -  A skoro już się trochę uspokoiłaś, to chodź ze mną. Chce ci coś pokazać.
Po tych słowach wstał, złapał mnie za rękę i poprowadził do salonu. Posadził mnie na fotelu i sięgnął po coś na stole.
-Wyciągnij lewą rękę i zamknij oczy.
Posłusznie wykonałam jego rozkazy. Następnie poczułam jak coś zimnego delikatnie dotyka mojego nadgarstka.
- Możesz już otworzyć.
Podniosłam powieki i zobaczyłam delikatną złotą bransoletkę-łańcuszek z serduszkiem z szmaragdowymi kamieniami na środku. Była śliczna. Spojrzałam się na Maxa, który patrzył na mnie z rozanielonym wyrazem twarzy.
- Wszystkiego najlepszego Elleonoro Eternlight z okazji twoich 19 urodzin. Chociaż spóźnione o dzień życzenia i prezent, to chyba się nie gniewasz zbytnio na mnie?- uśmiechnął się szeroko.
- Ja… Nie…. Nie wiem…. Co miałabym powiedzieć… Bo… hmm…
Czerwieniąc się szukałam odpowiedzi na jego zachowanie. Przecież nie mogłam przyjąć czegoś tak pięknego i drogiego. I wtedy mnie olśniło, dlaczego tak długo nie wracał. Szukał prezentu, który by mi się spodobał. Na tę myśl zaczerwieniłam się jeszcze bardziej, spuściłam głowę do dołu i tym jeszcze prędzej chciałam mu oddać podarek.
- Wystarczy, że powiesz „Dziękuję.” i przyjmiesz ten mały upominek.
Popatrzyłam w jego oczy i zobaczyłam szczere rozbawienie. Nie mogąc już wytrzymać, rzuciłam się mu na szyję i powtarzałam to magiczne słowo wiele razy.
Gdy w końcu się od niego odkleiłam miałam łzy w oczach.
- Nie płacz głuptasie z takiego powodu, szkoda łez. Po prostu się uśmiechnij – powiedział delikatnie głaszcząc mnie po policzku. – A teraz idź skończyć się pakować a ja pozmywam i będziemy się powoli zbierać.
-Yhym – odparłam z szerokim uśmiechem na twarzy.
Max puścił oczko i poszedł do kuchni. Jak za ciosem wstałam i poszłam dokończyć swoją robotę. Zgarnęłam niezbędne kosmetyki z łazienki i wrzuciłam do walizki. Obeszłam jeszcze raz wszystkie pokoje i stwierdzając, że raczej o niczym nie zapomniałam (oprócz ciągle zaginionej szkatułki), wyciągnęłam torebkę i spakowałam w nią dokumenty. Ciekawe, czy moje prawko będzie ważne w Ameryce?  A z resztą skoro tam można od 16 prowadzić to nawet jakbym musiała robić je jeszcze raz to nie będzie z tym większego problemu. Ale tak na wszelki… Może zostawię je w portfelu. Zdecydowawszy, że nie będę o tym dalej rozmyślać, wrzuciłam wszystko do torby i poszłam do kuchni zobaczyć jak tam idzie robota.
- I jak Geniuszu Zła, nadal żyjesz, czy może pokonały Cię już naczynia? – Powiedziałam żartobliwie.
- Też już skończyłem Moja Mroczna Pani. Czy masz jeszcze jakieś życzenia, które mógłbym spełnić w Twoim imieniu o Najłaskawsza? – Odpowiedział poważnym tonem i lekko się  ukłonił po czym podniósł z wyrazem ogromnego rozbawienia na twarzy. Postanowiłam ciągnąć tą szopkę dalej.
- Dziękuję Ci o Łaskawy Panie za Twą troskę. Zaiste kuszącą jest owa propozycja, jednakowoż nie jestem w stanie jej przyjąć, gdyż robiąc ten stos wykwintnie wyglądających kanapek na Nasz wspólny voyage spełnił Pan wszelkie me wymagania jakie kiedykolwiek mogłyby powstać w mej wyobraźni, za co jestem Szanownemu Mości Panu dozgonnie wdzięczna i ową przysługę zapamiętam skrupulatnie i nie omieszkam wynagrodzić w przyszłości.
Gdy tylko skończyłam swój wywód oboje wybuchliśmy gromkim śmiechem. Zabrałam reklamówkę z jedzeniem i wrzuciłam ją do torebki. Wróciłam do Maxa i powiedziałam, że już skończyłam się pakować. Pozakręcaliśmy jeszcze wszystkie zawory , wyłączyliśmy prąd i byliśmy gotowi do wyjścia. Przed zamknięciem drzwi rozejrzałam się ostatni raz po mieszkaniu. Co by jednak nie było, czułam smutek opuszczając miejsce, w którym żyłam przez tyle lat. Westchnęłam i z każdym kolejnym przekręceniem klucza czułam, że coraz bardziej ściska mi serce.
- Idziemy? – Spytał cicho towarzysz.
Przytaknęłam w odpowiedzi i ruszyliśmy w drogę, która miała odmienić moje życie raz na zawsze.

1 komentarz:

  1. Tak bardzo mi się spodobał ten fragment i masz racje Kaho jestem zła ze tak krótki... buziaczki dobry duszku :*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń